ogr z przeszłości
budzyński wywraca się na lewą stronę i rzuca w objęcia pastelowej duchologii lat 90.
l'ogre de quake, najnowsze dzieło budzyńskiego, jest intymne i osobiste. artysta wprowadza odbiorcę w swój wewnętrzny dialog z medium. długo wyczekiwany ogr w końcu materializuje się — i niczym nie przypomina ogra z quake'a. przewrotny tytuł pracy zdradza zamiar: budzyński przyznaje się do potknięcia, obnaża przed widzem warsztat, rozświetla ślepe zaułki procesu twórczego. w tym pozornym niepowodzeniu kryje się jednak obietnica. proces nie skończył się, praca wre, artysta podnosi się i idzie dalej. l'ogre… to oda do wytrwałości.
wytrwałości towarzyszy oczekiwanie i budzyński doskonale o tym wie. rozedrgane trójkąty zastygły w czasie i zawisły, jakby za chwilę miały opaść na ziemię. dynamiczna kompozycja kontrastuje z pustką szarego tła, które wygląda pędzla demiurga. bezkształtny ogr czeka, aż ktoś nada mu formę. budzyński celowo umieszcza punkt ciężkości pracy w lewej górnej kwarcie. na dopowiedzianym cyferblacie wskazówki zatoczą niebawem pełne koło. artysta zderza zmierzch ze świtaniem, początek z końcem, przyczynę ze skutkiem.
l'ogre… to ćwiczenie z konstrukcji i dekonstrukcji, a jednocześnie—powrót artysty do kolorowych lat swojego dzieciństwa. proces dojrzewania koresponduje z procesem twórczym. w kalejdoskopie niewinnych wspomnień budzyński czuje się jak w domu. i stawia ważne w dobie social media pytanie dotyczące tożsamości, odpowiedzialności i samospełnienia: jak pozostać wiernym swoim inspiracjom?
chyba nie do końca wygląda jak ogr z quaka
tytułowy ogr wywołuje na twarzy uśmiech politowania. kiedyś budził
grozę — dziś jest tylko niewyraźnym wspomnieniem, niegroźną stertą
wierzchołków na <canvasie>
. czar prysł, kuglarz
dawno zdradził sekrety swoich iluzji. budzyński tęskni do dziecięcej
fascynacji nieznanym i niewyjaśnionym.
pracy towarzyszy autorski wiersz. budzyński w kilku surowych wersach stawia czoła rzeczywistości. ta znów okazuje się być bardziej skomplikowana, niż życzyłby sobie tego artysta.
ja jeeebie człowieku to są verticle, owszem ale nie posegregowane bo transponowane sa potem przez klatki animacji myślałem, że moge olać animacje zeby mieć cokolwike najwidoczniej nie
nie wystarczą półśrodki ani prototypy. niektóre wyzwania wymagają pełnego oddania. artysta ukazuje walkę, jaką musi stoczyć: rozpoczyna od pełnego emocji uniesienia, aby na końcu beznamiętnie poddać się. dojrzale akceptuje swój los.
niesposób rozmawiać o pracy budzyńskiego nie wspominając innego słynnego ogra. artysta przywołuje napoleona, nazwanego przez współczesnych l'ogre de corse, ogrem z korsyki. nawiązując do 100 dni cesarza, zostawia nas z przestrogą. sama wytrwałość nie wystarczy, aby dokończyć dzieła. bonaparte błyskawicznie rozpalił wyobraźnię setek tysięcy — i równie szybko zgasł pod waterloo.
budzyński świadomie igra z płomieniem kreatywności. stosuje sprawdzony zabieg pisarski: pod koniec rozdziału, pozostawiony samemu sobie główny bohater znajduje się w sytuacji bez wyjścia. wiara w narracyjną tradycję pozwala ufać, że wszystko skończy się dobrze.